Cierpliwości!
Wydaje mi się, że coraz bardziej rozumiem temat medytacji.
Siedzenie w odosobnieniu, w ciszy, skłania mnie do jeszcze głębszych refleksji.
Można powiedzieć, że kontemplując, znajduję odpowiedzi na życiowe dylematy.
Spójrzmy na to logicznie. Mój mózg się wycisza, myśli uspokajają a oddech działa
w trybie zen. Jakby wszystko łączyło się w szczęśliwą całość.
(źródło: ciekawe.org)
Zauważyłem także, że im dłużej jesteś w stanie wytrwać medytując, tym jesteś na wyższym poziomie. Ile najdłużej oddychałeś w bezruchu? Minutę, godzinę, dobę? Oczywiście nie chodzi tu o rywalizację, bo ta należy do sfery ego. Mam tu na myśli kolejne etapy odkrywania siebie. Zaglądanie w głąb duszy, panowanie nad umysłem czy odczuwanie błogostanu.
Trzeba być naprawdę silnym, żeby kontemplować wieki. Ale historia
zna i takie przypadki. Jogin poniżej prawdopodobnie nadal żyje. Tak przynajmniej
twierdzi lekarz Dalajlamy, który miał w przeszłości do czynienia z podobnymi
sytuacjami. Ma na to wskazywać pozycja ciała mnicha - znana jako "kwiat lotosu".
(źródło menway.interia.pl)
Uważa się, że tak długie medytowanie ma na celu doskonalenie
swojego umysłu. Ten kolo chyba trochę przesadził, ale nie wypada się śmiać. Tym
bardziej, że ja podtrzymuję swoją teorię z bloga pt. Breathe II – niekwestionowaną
częścią medytacji jest ćwiczenie cierpliwości.
Czasem ciężko jest posiedzieć w
ciszy choćby kilka minut. Wprawieni mnisi twierdzą, że bardzo rzadko zdarza się,
aby ktoś medytował więcej niż trzy tygodnie. Jeśli Tobie się uda, Twoje ciało
się skurczy. Pozostaną po Tobie tylko włosy, paznokcie i ubrania.
„Cierpliwości” rozpoczyna nową serię. Bogatą w eksperymenty!
To be continued,
RoczniakJ.
Komentarze
Prześlij komentarz